Właściciele barów i dyskotek niekiedy bardzo głośno protestują przeciwko bzdurnemu, według nich, zakazowi palenia w miejscach, z których oni sami żyją. Właściciele barów, w których nie można palić, bo nie ma w nich oddzielnej sali, która mogłaby posłużyć jako sala dla palaczy twierdzą, że przez taki zakaz zmniejszyły się dochody całego lokalu, bo udzie wybierają już te lokale, w których mogą sobie spokojnie przy piwie czy innym alkoholu zapalić papierosa. Ja wiadomo, palacze najchętniej pala właśnie przy alkoholu, przy alkoholu także ci, którzy nie palą, mają największą ochotę zapalić. W Hiszpanii na przykład, ostatnimi czasy ulicami Madrytu przewędrowało około pięćset osób będących właścicielami miejsc, w których zakazano palenia. W czasie, kiedy odbywają się takie protesty, bary są również zamykane przez cały dzień. Niestety udowodniono, że zakaz palenia w barach doprowadził do ruiny i do zamknięcia pewnych lokali w Hiszpanii. Jednak nie można stawiać na szali naszego zdrowia, zwłaszcza jeśli po jej przeciwnej stronie ma być zarobek właścicieli barów.
